Autor Wiadomość
Roamir
PostWysłany: Pon 20:32, 26 Kwi 2010    Temat postu: Roamir

<Odsunął się od stołu i spojrzał na swoje spodnie>
-Jakie mokre hajdawery? Nieważne
<Przysunął krzesło z powrotem do stołu, oparł łokcie na blacie>
-Przejdźmy do sedna sprawy. Nie przyszedłem tutaj się miło uśmiechać <pokazuje swoje lekko krzywe zęby> chciałbym się do Was przyłączyć. -Mam nadzieję znaleźć wśród Was kompanów na dobre i złe, wspólne polowania i przygody. Wojna także mi nie straszna, jestem gotów stanąć w jednym szeregu z kompanami. Kadarr nieco mi opowiadał o bandzie noszącej znak Pika na ramieniu, spodobała mi się Wasza wizja bractwa zrzeszającego awanturników różnej maści.
<Sięgnął do torby grzebiąc w niej pośpiesznie, wyciągnął z niej pergamin, który zdecydowanym ruchem położył na stole>
http://img695.imageshack.us/img695/4806/shot00000ad.png
Val
PostWysłany: Czw 20:38, 22 Kwi 2010    Temat postu:

-Dziwne te Elfy, nawet w rozmowie i opowieści nie przeszkadzają im mokre hajdawery,dziwne... Fikuśna pokręciła głową zalewając całą karczme swoim śmiechem.
Roamir
PostWysłany: Czw 20:31, 22 Kwi 2010    Temat postu: Roamir

<Zdejmuje przypalonego buta> Co do twojego pytania Wiewiór <uśmiecha się> nie , nie byłem członkiem żadnego klanu.<spogląda na Famelię uśmiechając się i unosząc kufel ku górze>
Jak już powiedziałem dowodziłem i służyłem Elfim oddziałem i nie wypełniłem mojej misji. Nie dałem rady doprowadzić swoich ludzi całych i zdrowych z wojny z Orkami... <ociera czubek buta z sadzy i zakłada go z powrotem na nogę>
Fam
PostWysłany: Czw 0:22, 22 Kwi 2010    Temat postu:

<Famelia słysząc słowa orka z nonszalancją przerzuciła stronicę w księdze i jakby nigdy nic, czytała dalej nie odzywając się słowem.>
Viliur
PostWysłany: Śro 21:30, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Mroczny wzruszył ramionami przyglądając się zdarzeniu z rozbawieniem.
- Powiedz mi jeszcze elfie... Czy przywdziałeś kiedykolwiek szaty z herbem innego klanu?
Przeciągnął się na krześle.
Kadarr
PostWysłany: Śro 20:03, 21 Kwi 2010    Temat postu:

W trakcie przemowy elfa oderwał się od oparcia, wyprężył i zaczął węszyć.
-Coś jakby przypalana skóra.
Do łapczywego badania powietrza, dołączyło energiczne rozglądania się, w poszukiwaniu obiektu który emitować może tak niepokojący swąd. Nagle oczom Kadarra ukazały się leniwe obłoczki szarego dymu, wypełzające spod stołu.
-Ogień!
Chwyciwszy swój kufel pełen piwa zanurkował pod stołem, rozległ się plusk rozlewanego płynu przemieszany z syczeniem gaszonego żaru. Wyskoczył spod blatu równie szybko co się pod nim znalazł.
-Przyznać się! Czyja to sprawka?! Komu się do cholery nudzi?
Wtedy jego wzrok zatrzymał się na ukrytej za księgą sylwetce Famelii, jakby oczy już znały sprawcę.
Roamir
PostWysłany: Śro 19:15, 21 Kwi 2010    Temat postu: Roamir

-Chciałbym ci jeszcze raz podziękować za ocalenie mnie przed dzikimi Orkami Kadar.<Wziął łyka piwa>
A więc chcielibyście poznać moją historię...
Bóg stworzenia, powołał Elfy do życia, napełniając gałązkę z Drzewa Matki duchem wody. Swego czasu, panowaliśmy nad kontynentem przy użyciu swej zaawansowanej magii. Jednak, po tym jak zostaliśmy zdradzeni przez Ludzi, nasze moce zmniejszyły się, po tym Mój oddział zaczął się wykruszać. Przez następne kilka stuleci, żyliśmy samotnie w lasach w pobliżu dzisiejszego Oren. Wielu młodych Elfów przenikało do społeczeństwa Ludzi i stali się jego aktywnymi członkami. Wierzymy w Evę, naszą boginie. Kochamy oraz czcimy Matkę Nature. Zachowujemy się oraz ubieramy jak arystokraci, czym często narażamy się na drwiny innych ras. Opanowaliśmy magię na wyższym poziomie niż inne rasy, co pozwoliło nam na panowanie nad kontynentem po upadku olbrzymów. Jednak wojna z Orkami oraz zdrada Ludzi, których uważaliśmy za sojuszników, spowodowała utratę naszej pozycji.
Także walki z Ciemnymi Elfami potężnie nadwerężyły nasze siły. Teraz, mamy nieznaczny wpływ na kontynent.
Tak więc mój oddział się rozpadł i zostałem sam...<dopija piwo>
-A co tam kolejka dla wszystkich!!
Val
PostWysłany: Śro 18:33, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Otwarla drzwi karczmy, zalewajac cale wnetrze mocnym blaskiem i swiezym powietrzem.
-zimne...zimne i bardzo zimne piwo karczmarzu usmiechnela sie do niego,kladac ostrzegawczo czarny aksamitny woreczek na blacie.
-Jest coś w Tobie znajomego, tylko...mam problem zeby ustalic co to jest oslonila maska zmruzone oczy, od zalewajacego karczme slonca, przysiadla sie do Goscia.
-Biegne Panienko, biegneee karczmarz poslizgnal sie w calym tym pospiechu rozlewajac zawartosc kufli na Goscia
- Nie rozumiem doprawdy, czemu on taki zestresowany przy mnie usmiechnela sie szeroko do goscia, nie dalo sie ukryc rozbawienia w jej glosie.
- Val jestem, moze i byc Valus, aha i w komnacie znajdziesz nowe spodnie rozesmiala sie kiedy karczmarz postawil obok nich ostroznie dwa kufle zimnego piwa, aksamitny woreczek i garsc cukierkow.
Fam
PostWysłany: Śro 0:30, 21 Kwi 2010    Temat postu:

<Czarodziejka siedziała przy swoim ulubionym stoliku w jednym z rogów karczmy. Wyraźnie znużona lekturą bliżej nieokreślonej księgi zaczeła rozglądać się po pomieszczeniu. Dostrzegła zamieszanie dookoła stolika, przy którym siedział Kadarr i jakiś obcy jegomość. Widać było, że pogrążeni są w rozmowie, a pół karczmy przygląda się przybyszowi. Famelia uniosła książkę w górę trzymając ją jedną ręką. Patrzyła przez jej górny kant na elfa i lekko się uśmiechała. W uśmiechu jednak nie było nic miłego. Zarówno jej usta jak i oczy były jak zły omen... coś się miało zaraz wydarzyć. Kryjąc się za lekturą uniosła nieznacznie drugą dłoń i pstryknęła palcami. Odrazu potem złapała książkę oburącz i uniosła ją jeszcze wyżej jakby kryjąc się za nią. Po karczmie rozszedł się nieprzyjemny zapach, a elf poczuł żar na czubku lewego buta.>
Viliur
PostWysłany: Wto 19:07, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Mroczny siedząc od rana przy kontuarze, kończył sączyć złocisty trunek. Przygnębienie powodowało, że nie miał na nic ochoty, toteż patrzył przed siebie w jeden punkt i bawił się kuflem. Mimowolnie odwrócił się, gdy w karczmie zapanował ruch. Począł obserwować dokładnie przybysza, jakby chciał zeskanować każdy centymetr jego ciała. Odstawił naczynie i odszedł od lady. Podszedł powoli do stołu, przy którym siedział Kadarr i elf.
- Witaj. Na imię mam Viliur... Chociaż wystarczy Wiewiór. Już większość przyzwyczaiła się do tego przydomku. Jeżeli już przekroczyłeś próg karczmy, to zechciałbym się dowiedzieć czegoś o Twojej historii - uśmiechnął się przyjaźnie i zajął miejsce przy stole.
Kadarr
PostWysłany: Wto 18:44, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Drzwi od kuchni zaskrzypiały srogo, otwierając się na oścież. Kadarr wysunął się powoli z kuchennej otchłani, balansując ostrożnie dwoma potężnymi kuflami pełnymi piwa. Ani kropla nie została uroniona, nim nie doszedł do stołu, gdzie siedział gość.
- No mów co w trawie piszczy?
Gdy podsunął już elfowi jego kufelek, opadł na swe siedzisko patrząc z zaciekawieniem.
Avarion
PostWysłany: Wto 17:21, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Obserwował nowo przybyłego z górnej części schodów. Oparty o barierkę łokciami przyglądał się elfowi z... lekkim rozczarowaniem. Tak było już od jakiegoś czasu, jakby wyczekiwał kogoś... i cały czas nie mógł się go doczekać.

Schodził ze schodów dostojnie, sunąc palcami po poręczy. Spoglądał przed siebie, a gdy stopy jego sięgnęły gruntu, ponownie spojrzał na elfa.

- Opowiedz coś więcej o sobie, zacny gościu - rzekł eleganckim tonem oraz z uśmiechem na twarzy, jakiego niejeden szlachcic by pozazdrościł. Przeszedł obok stolika elfa i oparł się o ścianę prawym bokiem, by móc sobie skrzydłem bujać swobodnie.
Kadarr
PostWysłany: Wto 15:55, 20 Kwi 2010    Temat postu:

- Roamir?
Ork zamyślił się, drapiąc nieogolony policzek, jakby dryfowanie w tajemniczych odmętach jego umysłu sprawiało mu problem. Nagle zaskoczył. Wskazał elfa palcem.
- Tobie wtedy dupsko przed dzikimi orkami ocaliłem!
Przysiadł się do elfa.
- Rozgość się, zaraz powiem karczmarzowi coby jakiegoś napitku przyniósł. Na głodniaka źle się opowiada.
Zerwał się na równe nogi i wbiegł do kuchni.
Roamir
PostWysłany: Wto 15:38, 20 Kwi 2010    Temat postu: Roamir

Po południowe słońce miło przygrzewało, a wiosenny wiaterek niósł ze sobą zapach świeżej trawy i kwiatów. Jasne, przycięte na wysokość szczęki włosy lśniły w słońcu. Szedł raźnym krokiem i nucił pod wesołą melodyjkę. Od czasu, do czasu w uśmiechu błysnęły nieco krzywe zęby, czasem zmarszczył złamany w jednym miejscu, zadarty nos.Idąc dalej dojrzał Karczmy. Uśmiechnął się zakłopotany i podreptał do drzwi. Zamknął je za sobą i dopiero wtedy pozwolił sobie odetchnąć głęboko. Rozejrzał się, cóż skoro już tutaj jest. Rozsiadł się wygodnie ,oparł łokcie na kolanach i twarz na dłoniach, zapatrzył się w sęk w drzwiach. Po chwili spojrzał na zielonego maga w czarnej lśniącej zbroi niepewnie mówiąc.
- Jestem Roamir. Nazwiska nie posiadam.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group