Autor Wiadomość
Karev
PostWysłany: Wto 9:58, 18 Maj 2010    Temat postu:

Niema szansy na wirusa. Myśle, że to wina softu. Jak np zaktualizuje klienta to wiesza się także na varkach, gdzie przed aktualizacją tego nie robi.
Venturi
PostWysłany: Pon 17:03, 17 Maj 2010    Temat postu:

Tak to jest jak sie gole dupy oglada.
Mazrim
PostWysłany: Nie 19:23, 16 Maj 2010    Temat postu:

Karev napisał:
[*]Komputer szwankuje, a właściwie nie sam komputer co komputer w zetknięciu z L2. Mam w praktycznie losowych lokacjach zawieszki spowodowane tym, że nagle zużycie procesora skacze do 99% i nic nie da się z tym zrobić - musze restartować klienta. Opisywałem sprawę na forum, ale jak widać – niema mocnych.


Takie cos zdarzylo mi sie dwukrotnie. I za kazdym razem byl to wirus/trojan/czy inny syf. Postawic od nowa system? No symptomy sa podobne, wiec moze i problem ten sam. Pzdr
Karev
PostWysłany: Nie 13:10, 16 Maj 2010    Temat postu:

Przepraszam, faktycznie trochę sprawa wymknęła mi się spod kontroli i należą się jakieś słowa wyjaśnienia.
To nie jest tak, że straciłem ochotę na bycie w Fortunie i poszedłem do innego klanu. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że to czy pójdę do jakiegokolwiek klanu czy nie, zależy, nie do końca, ode mnie. Powody są zasadniczo trzy:

  • Mam straszliwie niskiej jakości Internet (radiówka), pingi dochodzące do 3 sekund, lagi po 2-3 minuty (!), to uniemożliwia skutecznie działanie na wojnie, czy nawet funkcjonowanie w klanie.
  • Komputer szwankuje, a właściwie nie sam komputer co komputer w zetknięciu z L2. Mam w praktycznie losowych lokacjach zawieszki spowodowane tym, że nagle zużycie procesora skacze do 99% i nic nie da się z tym zrobić - musze restartować klienta. Opisywałem sprawę na forum, ale jak widać – niema mocnych.
  • Nie dozbroiłem się jeszcze na wojnę – to dość kosmetyczna sprawa, ale nie lubię dostawać nuków za 4k w plecy.


Wszystko to zmusza mnie do zrezygnowania, chociaż nie chcę – po prawdzie to sam nie wiem co zrobić. Pewne jest to, że będę straszliwie nieprzyjemny jeśli się dostane, bo zdenerwowanie związane z punktami powyższymi nie przejdzie bez echa… a nikt chyba nie lubi grać w takich nerwach, zasadniczo gra ma dostarczać rozrywkę, a jak będę w klanie (dodatkowo mającym wojny) może być zupełnie odwrotnie.
Klan w którym jestem to stary klan moich znajomych, przejąłem tam lidera i farmie fortece, to nic wiążącego.
Damrat
PostWysłany: Pią 19:06, 14 Maj 2010    Temat postu:

Zainteresowany znalazł jakiś klan i nie podjął żadnych kroków by skontaktować się ze mną, więc temat chyba do zamknięcia.
Kadarr
PostWysłany: Sob 22:42, 08 Maj 2010    Temat postu:

W zakurzonym fotelu, ustawionym przed kominkiem siedział ork. Mimo wzroku skierowanego w płomienie, co chwila nadstawiał ucha w kierunku zebranych. Siedział tak, jakby mając głęboko w nosie zawieruchę do okoła, aż do momentu gdy Ylfu wzniósł toast za jego zdrowie.
- A i za Twoje zdrowie wypiję Ylfu, stary przyjacielu! Inaczej być nie może!
Upił spory łyk z glinianego kubka, a gdy chciał go już odstawić, do jego uszu dobiegły słowa "Herszt Kuchni". Wychylił się wtedy zza oparcia i rzekł do gościa.
- Ze mną chcesz się widzieć? We sprawie rekrutacji, to raczej do Damrata kierować się powinieneś. Ale zanim to uczynisz, zasiądź za stołem, oddechu złap. Zaraz karczmarz każe przygotować dla Ciebie strawę, o pustym żołądku źle się rozmawia.
Opadł z powrotem na oparcie unosząc dymiący cybuch do ust.
Cordan
PostWysłany: Sob 19:13, 08 Maj 2010    Temat postu:

Zauwazywszy "zywego trupa" Paladyn westchnal i zalamal rece
-No tak...
Wrocil do badania wzrokiem Mlodzienca.
Rethaniel
PostWysłany: Sob 18:19, 08 Maj 2010    Temat postu:

Z rogu Karczmy dobiegł do rozmawiających niezbyt wyraźny głos elfa siedzącego na podłodze, który dla utrzymania równowagi opierał się plecami o rogatego czworonoga.
- Wy Bra... bra ..t...<czknął> ek ni słuchajta tatuńcia... na gorzale to on si widuczni ni znał.
- Zdrowi Bosmana tyj łajby po raz... po...raz...kolyjny!
Z kąta dobiegło głośne plaśnięcie ciała o podłogę, a następnie miarowe i głośne chrapanie.
Cordan
PostWysłany: Sob 14:42, 08 Maj 2010    Temat postu:

Rycerz slyszac halas w srodku cofnal na chwile dlon z klamki wrot do karczmy. "Co za czort...Pewnie Ven znow rozrobe z Ylfem robia" Wszedl do srodka spodziewajac sie odoru gowna, rzygow oraz widoku golych bab co dla jego oczu bylo szczegolnie klujace ... ale nie! Wszystko bylo w porzadku oprocz... "Na litosc..Karev...co on tu u diabla robi..?
-Witaj wojowniku... <zagrzmial nieco niepewnie>
(..)
-Przystapic do bandy chcesz? <zamlaskal>Nie ma problemu...ale tam w kacie lezy moja zbroja plytowa, prosze ja wypucowac, naoliwic, i miecz naostrzyc. Wtedy sie zastanowie...
Rycerz siadl w kacie sali zdala od przybysza zerkajac co jakis czas podejrzliwie.
Vaendeane
PostWysłany: Sob 14:42, 08 Maj 2010    Temat postu:

Czarodziejka stała jak wryta obserwując uważnie poczynania rycerza. Kot stanął za nią, wbił migdałowe oczy w nieznajomego i zdawał się uśmiechać uprzejmie acz z nutką subtelnej ironii.
-Jak to.. z hersztem kuchni...? Ty się u nas za kuchcika chcesz nająć? - zapytała unosząc brew- To zaraz trza Kadarra zawołać...Uh.. co za profanacja... - spojrzała na rozlany trunek.
Karev
PostWysłany: Sob 13:20, 08 Maj 2010    Temat postu:

"No tak! Vakamiśi mnie tu właśnie przysłał, co by się rozmówić z hersztem kuchni czy jak mu tam czy bym się nadawał do... żeby w bandzie.”.

Uniósł się wyraźnie podekscytowany.

”No i ja wchodzę! patrzę, a tu jakieś beczki, kufelki, worek z mąką, a a… a w ogóle to ciemno! i... jak nie przypierniczę! I nogą zahaczyłem no i w ogóle… aha i…„.

W tym momencie znacząco posmutniał i spuścił głowę, zwalniając trochę tępa.

„…wyciąłem taką trochę bruzdę przez czyjeś łóżko… … …



…ale załatam!”.


Wielkich rozmiarów miecz oparty dotychczas o ścianę, jak na ironię, w tym właśnie momencie rąbnął z impetem o ziemię przyciągając uwagę wszystkich.

„Ee… No tego… O hejże Pani Czarodziejko!”

Odwracając się zawadził o podstawiony kufel i oblał piwem cały blat.

"Cholerka..."
Vaendeane
PostWysłany: Sob 9:46, 08 Maj 2010    Temat postu:

Do karczmy weszła czarnowłosa kobieta. Zdjęła z ramienia torbę i podała ją biegnącemu za nią kotu, ubranemu w niebieski kaftan i zabawne gatki w szachownicę.
Poprawiła włosy i rozejrzała się po komnacie, dumając na tym, co by tu przekąsić. Kiedy jej wzrok zatrzymał się na siedzącym przy stoliku młodzieńcu, wokół którego zebrała się już grupka Fortuniaków, na jej twarzy odmalowało się coś w rodzaju ciężkiego szoku.
-Wi.. witaj Karevie-wydukała podchodząc nieco bliżej stolika.
Avarion
PostWysłany: Sob 7:31, 08 Maj 2010    Temat postu:

Podczas, gdy brat zdawał się znać przybysza przedstawiającego się jako Karev, Avarion próbował sobie przypomnieć, gdzie to imię słyszał.
Prawdopodobnie, gdyby Karev był kobietą, Jednoskrzydły by go poznał.

Tymczasem głowił się, gdzie to imię słyszał. Nie mogąc jednak dojść do ładu i składu z własną pamięcią, zdał się na zadane przez brata pytanie.
Myroth
PostWysłany: Sob 2:40, 08 Maj 2010    Temat postu:

Kamael uśmiechnal się szeroko i uderzył dziarsko w ramie przybysza:
-Vakamitshi wiele o Tobie mówił zacna mordo,znacie sie ponoć nie od dziś,ciesze się,że w końcu dałeś się namówić.
Podsunał mu kufel piwa i spojrzał po nim badawczo,wyglądasz jakoś nieswojo kto Cie w lesie zbałamucił po drodze he?
Fam
PostWysłany: Sob 1:57, 08 Maj 2010    Temat postu:

<Czarodziejka drzemała przy swoim ulubionym stoliku, gdy dobiegło do jej uszu wspomniane przez młodzieńca imię. Natychmiast zerwała się na równe nogi z wrzaskiem.>

Że kto?! Co?! Gdzie?!

<Skierowała wzrok na młodzieńca.>

Znam Cię... o co Ci chodzi?

<Popatrzyła nieufnie na przybysza.>

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group