Autor Wiadomość
Taulmaril
PostWysłany: Nie 12:19, 03 Kwi 2011    Temat postu:

No dobrze, mili moi! Głosowania czas nadszedł. Dzień wybrany nieprzypadkowo, bo chciałem aby ogłoszenie wyniku odbyło się po bitwach o zamki. Tak więc głosujmy!
Caravisa
PostWysłany: Nie 20:14, 27 Lut 2011    Temat postu:

Łyknęła nieco z piersiówki Orka.
-Mniamuśne - zaszczebiotała. - A co do rozpijania, pani Kamaelko, to pomimo mojego młodego wieku, już dawno za późno.
Amnea
PostWysłany: Nie 17:20, 27 Lut 2011    Temat postu:

- Orek! Nie rozpijaj młodzieży! - krzyknął Karmelek.
Kamaelka przyjrzała się Orczycy...
- Ork jak Ork, zobaczymy co z tego będzie.
Varnem
PostWysłany: Nie 16:53, 27 Lut 2011    Temat postu:

Orczysko pokiwało głową.
-Ober podejście na tą chwilę, obaczym jak pomęczą Szamankę na polunku wrogi.
Zarechotał.
-Ale mam nadzieje że si szybko ni wypali, i jak mówi da z siebie wsio co ma. Chyba ni ma cu tam gadać, ino czykać do dnia jutrzejszego, po południu myślę że si do kogoś zgłosić możysz.
Wyciągnął z torby piersiówkę, otworzył i pociągnął łyk. Poddał buteleczkę orczycy obok.
Caravisa
PostWysłany: Nie 15:36, 27 Lut 2011    Temat postu:

- Jak mawiał ojczulek Berron - "morda nie kufel". Wszak my Oroki kochamy wojenkę. A kręgi i sprzęt to jeno sprawa czasu. Wszak nikt nie rodzi się od razu wielkim herosem w mitycznej zbroi i z potężnym orężem w dłoni. Tak w duchu liczę, że pomożecie mi wyuczyć się rzemiosła wojennego i dacie wskazówki. Siniaki i zadrapania jeno podsycą moją chęć do nauki. Obiecuję, że dam z siebie wszystko, albo nawet trochę więcej.
Varnem
PostWysłany: Nie 15:17, 27 Lut 2011    Temat postu:

Ork w białej zbroi, z kastetami przypiętymi do pasa wlazł za progu do karczmy. Mruknął coś pod nosem i poprawił białą maskę która okalała pół jego twarzy.
-Widzem że nalot orczyc mama w Mniszce. Ale mni to tam ciszy, w końcu kobita Orkowa, a ni jakieś ylfki.
Pokiwał pewnie głową i podlazł do szamanki.
-Szamanka, da... Zda si takowa, oj bardzo si zda, bynajmniej mi.
Zarechotał.
-Powidź mi nu, czy wojna ni byndzie przeszkadzać. W końcu jesteśta nowe dusze w tym świcie, byz wysokich kręgasów, czy sprzynciora dynastycznego, a my wojujem z kruca wrogiem który przewyższa nas liczebnie przynajmniej dwukrotnie. Jysteś gotowa na wojenkę?
Caravisa
PostWysłany: Nie 15:03, 27 Lut 2011    Temat postu:

Rozsiadła się wygodnie.
- Rycina dostarczona - rzekła do siebie - teraz tylko gnębienie zostało. - Uśmiechnęła się do swoich myśli i pociągnęła spory łyk, rozkoszując się ostrym palącym niczym siarka trunkiem.
Taulmaril
PostWysłany: Nie 14:35, 27 Lut 2011    Temat postu:

-Ulala... i Reciu jednak będzie mieć dylemat...- Przypatrywał się chwilke orczycy- Szamanić chcesz powiadasz? No bardzo mnie to cieszy, nie będziem ukrywać, że szamanów zawsze ugościm. Jednak, prosiłbym dopełnić formalności, rycinke dostarczyć, a rekomendacje od Tia dostałem, więc więcej problemów pewno nie będzie... Ino podobnie jak w przypadku poprzedniej zielonej pani trza będzie się wstrzymać ten jeden dzionek. To też dobrze, pewno padną pytania, pognębią was jeszcze w mniszce. Tak... pognębią... a jutro, pewno po 19 dzwonie, proszę poszukać mnie gdzieś, pewno polować w jakimś ciemnym miejscu będę.
Caravisa
PostWysłany: Nie 14:25, 27 Lut 2011    Temat postu:

- Tak, kolejny rekrut, panie. Pragnę do was dołączyć. - Uśmiechnęła się nieznacznie na widok wędrującego wzroku mężczyzny. - Cóż tu opowiadać. Rodziców nie znam. Podrzucono mnie ponoć kapitanowi Berronowi pod kajutę i to on mnie wychowywał. Złośliwi mówią, że moją matką była kurtyzana portową, do której zwykł chadzać kapitan, mnie to nie urąga, zawód jak każdy inny. Mógłbyś waść zapytać, czy załoga nie psioczyła, wszak kobieta to pech na statku. A psioczyła, ci co głośniejsi dziwnym trafem dostawali biegunki, tudzież trawiła ich dziwna gorączka. W mig wszyscy mnie polubili. Gdy skończyła czternaście lat, ci co chcieli mnie bardziej polubić - uśmiechnęła się wymownie na wpatrującego się w biust interlokutora - popadali w szaleństwo i rzucali się w morską odchłań, albo jakimś dziwnym trafem kaleczyli się swoimi zatrutymi sztyletami. Jednakoż stwierdziłam, że koniec beztroskiego życia u boku kochającego ojca i postanowiłam poszukać kamratów na lądzie.
Mesito
PostWysłany: Nie 14:03, 27 Lut 2011    Temat postu:

Biskup zszedł po schodach wolnym krokiem, w mig zauważył nową, piękną twarz. Raz dwa i już siedział obok szczerząc się w stronę orczycy.

-Witaj, co Cię do nas sprowadza? Czyżby kolejny rekrut się nam szykował? W dodatku kolejna orczyca... opowiedz coś o sobie.

Raz po raz jego wzrok badał przybyszkę tu i tam.
Caravisa
PostWysłany: Nie 13:55, 27 Lut 2011    Temat postu: Caravisa.

Drzwi uchyliły się nieco i do środka wsunęła się Orczyca. Zbliżyła się bezszelestnie do szynkwasu. Skąpy skórzany pancerz i wysoko upięte włosy nadawały jej wyraz drapieżnej pantery, lecz ciepłe spojrzenie niebieskich oczu i uśmiech goszczący na twarzy zdawały się mówić całkowicie co innego.
- Karczmarzu, dwie sprawy - rzekła niskim, zmysłowym głosem. - Zwą mnie Caravisa, jestem nowa w tym świecie. Ponoć można się tu skontaktować z Dziećmi Fortuny, wiedz, że pragnę do nich dołączyć. Druga sprawa bardziej przyziemna. - Jej głos mógłby roztopić Lodowy Labirynt. - Daj mi coś do pica, tylko coś mocnego, w gardle mi zaschło. Dodam jeszcze, gdyby kto cię pytał, że zamierzam zostać szamanką, mam już dosyć życia na statkach i nocnych włóczęg po tawernach, czas sie ustatkować. - Mrugnęła porozumiewawczo i siadła przy stole w najciemniejszym kącie Nikczemnej Mniszki.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group