Autor Wiadomość
Amnea
PostWysłany: Sob 16:33, 26 Mar 2011    Temat postu:

- A Karmelki lubisz? - rzuciła Amnea przez ramię.
Adanedhel
PostWysłany: Pią 23:41, 25 Mar 2011    Temat postu:

Adanedhel obrócił głowę i spojrzał w stronę młodej Kamaelki. Nie zdążył jednak dostrzec twarzy. Siedziała tyłem do stolik tuż przed kominkiem.
- Pewnie, chociaż nie w takim stopniu jak za czasów dzieciństwa. Wnioskuję, że Ty też lubisz więc i pewnie masz ulubione słodycze, prawda? – zapytał Kamaelkę.
Amnea
PostWysłany: Pią 22:32, 25 Mar 2011    Temat postu:

Kamaelka zakradła się cicho za plecy nowoprzybyłego.
- Witaj Adana... Adanetr.... Adanern... Adanewli... - Karmelek popatrzył dużymi, zdezorientowanymi oczami na przybysza...
- Hej, lubisz słodycze? - wycedziła przez zęby i zbita z tropu podeszła do kominka, przed którym usiadła i zaczęła mamrotać coś do siebie.
Adanedhel
PostWysłany: Pią 15:07, 25 Mar 2011    Temat postu:

Rycerz odwrócił głowę w stronę Elfa siedzącego przy stoliku. W tym samym momencie pewien zdenerwowany Ork złapał trunek mężczyzny i wychylił do dna. Właściciel kufla był czym innym zainteresowany więc nawet się tym nie przejął. Przyjął zaproszenie od nieznajomego i dosiadł się do stolika. Usiadł we wskazane miejsce i odpowiedział na pytanie Elfa:
- Fortuna to bogini kierująca naszym losem więc i mój los mógłby się odmienić. Moje imię brzmi Adanedhel i mamy dużo wspólnego niż możesz przypuszczać. Oznacza ono „Człowiek-elf”. Zostałem wychowany wśród Twojej rasy i szkolono mnie na Rycerza Świątyni, lecz Zakon do którego przynależałem stosował zasady, które niestety złamałem – opowiedział krótko o sobie i czekał na reakcję współtowarzysza wieczoru.
Varnem
PostWysłany: Pią 14:39, 25 Mar 2011    Temat postu:

-W dupe by to wsio pierdyknąc, ileż kruca fisk można się męczy z tym idioctwem!
Zdenerwowany ork złaził właśnie z góry, a wręcz zeskakiwał po schodach, klnąc na tyle głośno że połowa karczmy była w stanie go usłyszec. Od razu skierował się do lady, i złapał za najbliższy trunek jaki był mu dany - czyli trunek rycerza.
Sinna
PostWysłany: Pią 13:46, 25 Mar 2011    Temat postu:

Siedziąca przy stoliku dziewczyna odziana w jaskrawy strój, przypatrywała sie tylko nowej twarzy i jak to ma w zwyczaju, zaczela podsłuchiwać.
Taulmaril
PostWysłany: Pią 10:46, 25 Mar 2011    Temat postu:

Bardzo znudzony, przybity i niemrawy elf siedział przy stoliku. Popatrzył chwilę na gościa, później ponownie w blat stołu.
-Co trzeba zrobić? Podejść do stolika najlepiej, siadaj, siadaj o... tutaj- wskazał krzesło naprzeciw siebie- A po co chciałeś się z kimś kontaktować? Hym?
Adanedhel
PostWysłany: Czw 23:42, 24 Mar 2011    Temat postu: Adanedhel

Pora roku wskazywała na wiosnę. Z każdym dniem przyroda coraz bardziej zaczęła budzić się do życia. Za dnia coraz cieplej, w nocy bywało różnie. Tego dnia gdy przybył nieznajomy do tawerny „Pod Nikczemną Mniszką”, padało. Nie jakaś tam mżawka, lecz srogi deszcz, tak jakby setki aniołów płakały z jakiegoś powodu, lecz powód ten nikomu był nieznany. Drzwi się otwarły a w nich stanęła postać w kapturze. Postać ta zwróciła uwagę wszystkich i nastała cisza. Cisza, w której słychać było jak krople piwska spływających z bród kilku krasnoludów spadały na ziemię. Chwila ta minęła tak szybko jak zaciekawienie gościem. Było tak dopóki nie zdjął przemoczonego do suchej nitki skórzanego nakrycia. Na plecach nieznajomego przymocowana była tarcza z krzyżem na czerwonym tle w herbie. W oddali słychać było szepty „Kij go wie kto to. Chyba rycerz jakiś”, „Jeszcze nam tu Inkwizycji brakuje”. Lecz nikt nie skupił się na gestach, na wyrazie twarzy jegomościa. Ta tarcza zbytnio przykuwała uwagę. Usiadł przy barze i zawołał do karczmarza:
- Grzańca proszę ino szybko - widać po minie mężczyzny za ladą, że bez szacunku trunku nie będzie.
- Wybaczcie Panie, ale ostatnimi czasy pech mnie ogarnia. Najpierw wydalenie z Zakonu a teraz ta wędrówka, bez celu. Prosto przed siebie. A co to za istnienie bez celu w życiu? Proszę podaj jakiegoś grzańca może to na chwilę uszczęśliwi strudzonego wędrowca – wytłumaczył i uśmiechnął się z ironią, bardziej do lady niż do karczmarza.
Gdy podniósł wzrok ujrzał szyld z godłem „Dzieci Fortuny” i pomyślał Może to odmieni mój los. Zwrócił się raz jeszcze do karczmarza:
- Chciałbym skontaktować się z kimś z Dzieci Fortuny. Co muszę zrobić? – spoglądał na mężczyznę ze wzrokiem pewnego siebie. Pewnego siebie po raz pierwszy od wejścia do karczmy, a może też i od dłuższego czasu.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group